Na jakimś blogu wypatrzyłam przepiękne słońce z pożółkłych kartek starej książki, przebuszowałam internet w poszukiwaniu instrukcji jak się za nie zabrać ale wyniki były marne... nic nie znalazłam. Mus improwizować. Znalazłam stary słownik pięknie pożółcony przez czas i tu pierwszy schodek, książka należy do Męża a on zgłasza sprzeciw... proszenia było, tłumaczenia, opór materii pokonałam z trudem. Jeszcze żebym wiedziała po co mu ten słownik...
Roboty czas zacząć
1. Pierwsze było kółko z kartonu, wielkości największego talerza i dwa mniejsze dla orientacji
3.Obudziła się Tusia
4.Zaczęłyśmy kleić tutki do kółka w trzech warstwach.
4. Na środek wybrałyśmy złoty metalowy dekorek i falbankę z atłasowej wstążki.
5. Efekt końcowy zadowalający ale zdjęcie muszę zrobić w dzień, bo w nocy nie bardzo wyszło...
Dzieci zadowolone ze sposobu spędzenia wieczoru, ja mam poparzonego kciuka, gdyz pierwszy raz miałam do czynienia z pistoletem na klej, ale idzie lepsze...
Dobranoc
Ps: i zdjęcie dzienne
Małgocha, szacun. Będę Ci kibicować.
OdpowiedzUsuńWitam, dziękuję za przemiłą wizytę. Rzeczywiście bardzo dużo nas łączy, to aż zabawne tyle podobieństw. Moja Hanka w grudniu skończyła 3, więc nawet są ten sam rocznik. Z twojej młodszej córeczki prawdziwy słodziak.
OdpowiedzUsuńSłoneczko wyszło rewelacyjnie na pewno podpatrzę i spróbuję zrobić sama. pozdrawiam Kasia
Małgosiu, wyłącz sobie w ustawieniach weryfikację obrazkową, bardzo utrudnia to dodawanie komentarzy pod postem, zazwyczaj zniechęca do dodawania komentarza.
OdpowiedzUsuńDzięki za radę, już próbuję to zmienić. Błądzę niczym dziecko we mgle....
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuje za odwiedziny,zgadzam się z Twoim mottem a w szczególności z ostatnim zdaniem.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa i na czasie dekoracja,pozdrawiam,miłego weekendu