Chodził mi po głowie wianuszek -warkocz, w sam raz dekoracja na wiosnę. Po usunięciu tych wszystkich świątecznych ozdób i choinki pusto zrobiło się w domku. Zainwestowałam więc w żonkile, hiacynty i prymulki. Zapragnęłam kolorów by jakoś przeżyć tę szarugę za oknem i nie popaść w depresję. Rozłożenie maszyny związane jest z dużym ryzykiem gdyż nic tak nie interesuje maleństwa jak ona ... a te paluszki mieszczą się wszędzie... udało się zeszyć materiał podczas snu dzidzi a w wykańczaniu brała udział z wielkim zaangażowaniem.
Wesoło zrobiło się od kwiatuszków, oby nie przekwitły za szybko, choć hiacynty duszą zapachem i mam ochotę wystawić je do garażu..
Wita, Małgosiu, masz konto w gogle nie na blogerze i pulpit nawigacyjny wygląda inaczej niż u mnie. Niestety nie wiem jak dodać u Ciebie ten banerek. Nic nie szkodzi, dajmy sobie z tym spokój tak też może być. pozdrawiam ciepło Kasia
OdpowiedzUsuńŚliczny wianek, bardzo fajny pomysł "warkoczyk":)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Kamila